Pierwsza szkoła demokratyczna na świecie to Summerhill w Anglii – założona w 1921 r. przez Alexandra Sutherlanda Neilla. W roku 1968 w Massachusetts powstała szkoła Sudbury Valley School, na której wzorują się inne szkoły demokratyczne znajdujące się między innymi w USA, Kanadzie, Australii, Izraelu, Japonii oraz państwach europejskich.
Edukacja demokratyczna w Polsce dopiero raczkuje. Niektórzy doskonale znają jej zamysł i ideę, niektórzy tylko co nieco o niej słyszeli, inni nawet nie wiedzą na czym ona polega. Zaufanie i społeczność – to filary edukacji demokratycznej.
Jak uczą się dzieci?
Dzieci od małego zdobywają wiedzę poprzez obserwację i uczestnictwo w różnych zajęciach – dorośli mają im w tym pomagać. Rola opiekuna sprowadza się do przebywania w środowisku, w którym dzieci zdobywają wiedzę. W grupach mieszanych nie ma szansy na wytworzenie się grup rywalizacyjnych – w jednej grupie są starsi i silniejsi oraz młodsi słabsi – jakakolwiek rywalizacja z góry pozbawiona jest głębszego sensu.
Kto odpowiada za edukację dzieci? Czy dorośli muszą czegoś dzieci uczyć? Czy dzieci mają słuchać i uczyć się tego, co im się przekazuje? Czy każde dziecko rozwija się instynktownie i we własnym tempie?
Rolą dorosłego jest wspieranie dziecka w jego naturalnym procesie zdobywania wiedzy, a nie jego zaburzenie poprzez kierowanie procesu zdobywania wiedzy przez dziecko. Oczywiście dorośli mogą dzielić się z dziećmi swoją wiedzą i doświadczeniem – np. czytając, pokazuje się, że czytanie jest fajne. Jeśli dziecko chce czytać to znaczy, że w niedługim czasie pojawi się u niego potrzeba nauki czytania – bez odniesienie do jakichkolwiek norm programowych, z własnej nieprzymuszonej woli.
Nikt dzieci nie uczy mowy, a wszystkie nabywają umiejętność mówienia około 2 roku życia.
Dzieci są naturalnie zmotywowane do poznawania świata, nie potrzebują motywacji z zewnątrz.
Dobra edukacja, czyli jaka?
Istnieje teoria, że około 6 roku życia słabnie w dzieciach naturalna potrzeba zdobywania wiedzy o świecie, więc to dobry moment do posadzenia dziecka w szkolnej ławce. Nic bardziej mylnego. Dzieci są żądne wiedzy i chłoną ją jak gąbka, o ile tylko nikt nie osłabi w nich motywacji wewnętrznej do jej zdobywania, co niestety czyni edukacja systemowa, nierzadko już na poziomie przedszkola.
Ile pamiętacie z pierwszych 8 lat edukacji? Ja pamiętam np. budowę pantofelka – trzeba było wykonać rysunek, do którego bardzo się przyłożyłam i de facto najbardziej pamiętam całą otoczkę wykonywania rysunku. Edukacja demokratyczna daje możliwość nauki poprzez skojarzenia, a tak zdobyta wiedza pozostaje najdłużej. Nasz mózg jest tak skonstruowany, że lepiej przyswaja wiedzę, kiedy więcej zmysłów jest w ten ten proces zaangażowanych. Lepiej się uczymy, kiedy mamy na to ochotę, niż kiedy jesteśmy do czegoś przymuszani.
Czego uczy dzieci system? Jaka jest praktyczna wartość ocen? Jaki jest sens uczenia się rzeczy, które nigdy do niczego w życiu się nie przydadzą? Rzeczywistość i rynek pracy wymaga od nas specjalizacji w określonym zakresie, a żeby być w czymś dobrym, nie można uczyć się wszystkiego na raz. Zasada ZZZ (zakuj – zdaj – zapomnij) jest bardziej niż pozbawiona sensu. Czas, który dziecko poświęca na naukę rzeczy, które go nie fascynują mija bezpowrotnie, zostaje zmarnowany, stracony.
Jaki przedmiot w szkole lubiliście najbardziej? Który był Waszą kulą u nogi? Z czymś radziliście sobie lepiej, a z czymś gorzej? Ile z całej nauki (minimum 12 lat) pamiętacie? Ile z tej wiedzy wykorzystujecie w życiu codziennym?
Edukacja demokratyczna
W społeczeństwie mocno zakodowane jest przekonanie, że dzieciom wiedzę należy przekazywać. W szkołach demokratycznych wychodzi się z założenia, że dorośli nie przekazują wiedzy, tylko inspirują dzieci do jej zdobywania. Placówki demokratyczne są w stałym kontakcie z pasjonatami i ekspertami z konkretnych dziedzin, którzy zaproszeni do szkoły dzielą się z dziećmi swoją wiedzą i pasją.
Mózg dziecka z bardzo wysoką motywacją wewnętrzną rozwija się szybciej, dokonuje się także więcej połączeń nerwowych, przez co wiedza jest przyswajana szybciej. Mózg dziecka jest zaprogramowany do zdobywania wiedzy (o czym zresztą mówi neurodydaktyka). Dzieci same chcą się uczyć. Nauka nie jest dla nich żadnym przymusem ani karą. W tradycyjnym systemie edukacji, gdzie ścieżki nauki są jasno określone często włączają się w mózgu mechanizmy obronne – nie będę się teraz uczyć.
Przedszkole demokratyczne to pierwszy szczebel edukacji demokratycznej. Kolejnym krokiem jest szkoła demokratyczna, co nie znaczy, że dziecko po przedszkolu demokratycznym nie odnajdzie się w szkole systemowej. Odnajdzie się równie dobrze,co jego rówieśnicy po tradycyjnych przedszkolach. Dziecko rozpocznie edukację szkolną pełne zasobów do radzenia sobie z napotkanymi trudnościami, pewne swoich wartości i odpowiedzialne za swój własny rozwój.
Andre Stern – dorosły mężczyzna, który nigdy nie chodził do szkoły, a mimo to odniósł w życiu sukces. Zobaczcie co miał do powiedzenia w DDTVN :)
Moim zdaniem…
Jeszcze do niedawna byłam w zupełnie innym miejscu. Kiedy wybierałam pierwsze przedszkole dla swojej córki kierowałam się bardziej lokalizacją, niż programem placówki. Słyszałam o Montessori, o edukacji demokratycznej… Ale nic więcej. Tylko słyszałam. Nie zgłębiałam tematu. Był moment, że chciałam zapisać PannęG do przedszkola państwowego, wychodząc z założenia, że osoby tam pracujące posiadają większą wiedzę oraz doświadczenie, niż kadra placówek niepublicznych i prywatnych (trudno jest mi teraz samą siebie zrozumieć). Dzielę się teraz z wami moim doświadczeniem, by pokazać wam naszą drogę do edukacji alternatywnej.
Pierwsze prywatne przedszkole okazało się u nas totalną porażką (dziupla skierowana na realizację programu przedszkolnego), w kolejnym moje dziecko kierowane było na przysłowiową ławeczkę przemyśleń. Z perspektywy czasu myślę, że to był u nas moment przełomowy. Coś mną tchnęło. Bałam się kolejnej zmiany. Bałam się kolejnej adaptacji. Czułam się niezrozumiana przed dorosłych pracujących w przedszkolach. Chciałam znaleźć miejsce, w którym nie tylko Pierworodna, ale i my – rodzice – poczujemy się dobrze i przede wszystkim bezpiecznie. Zaczęłam się interesować przedszkolami, które znają i stosują ideę rodzicielstwa bliskości. I tak trafiłam na przedszkole demokratyczne, do którego obecnie chodzi PannaG i PannaZ. Wszystko było i jest zupełnie inaczej. Widzę, jak moje dziecko korzysta z edukacji wolnościowej, pedagogiki Montessori (która również jest obecna w przedszkolu) oraz jak poznaje i stosuje język porozumienia bez przemocy (NVC). Żałuję, że edukacja demokratyczna nie jest u nas standardem, jak to ma się w Szwecji. Niemniej cieszę się, że mamy wybór oraz że przedszkoli i szkół demokratycznych jest w Polsce coraz więcej, bo to znak i szansa na zmiany w ujęciu bardziej całościowym.
Dla mnie edukacja demokratyczna to przede wszystkim wolność i szacunek do drugiego człowieka.
Edukacja w wolności przygotowuje dziecko do podejmowania najważniejszych decyzji w jego życiu, do rozstrzygania wątpliwości natury etycznej i moralnej, do przejmowania odpowiedzialności za swoją przyszłość, ale również za inne osoby, czy społeczność.
Już małe dziecko zaznajomione z konsekwencjami swoich działań może być za nie odpowiedzialne. Dorośli często niepotrzebnie pozbawiają dzieci tej odpowiedzialności.
Podziel się swoim zdaniem i zostaw komentarz.
Dla wielu jest to po prostu przegięcie.