Był taki okres w moim życiu, kiedy byłam oddzielona od moich dzieci, męża, bliskich przez… Oddzielona nie na własną prośbę, choć świadomie się na tę rozłąkę zgodziłam. Przebywałam w szpitalu w wielkim żalu, smutku, niepewności i ogromnej tęsknocie za domem. Przykuta do łóżka bez konkretnego terminu powrotu do domu. Trudno było nawet dni odliczać.

Czas – jak mi nigdy, a jak w tego typu sytuacjach często – dłużył się okropnie. Pobudka między 6 a 7, obchód, śniadanie przed 10, obiad przed 14, kolacja przed 18. W między czasie mierzenie ciśnienia, przyjmowanie leków. Wyczekiwałam do 20, bo wtedy oczy same mi się już zamykały. Aplikowałam sobie do uszu stopery woskowe i niedźwiedzim snem spałam do rana. Kolejny dzień wyglądał tak samo. Zmieniał się tylko personel medyczny, pacjent w pokoju i pogoda za oknem. Czasami ktoś odwiedził, zadzwonił.

FaceTime i łzy

Posiadanie małych dzieci obarczone jest ogromną odpowiedzialnością, ale związane jest również z wielką radością i energią, którą wnoszą do naszego życia dzieci. W moim przypadku i w tej sytuacji posiadanie małych dzieci (a konkretnie mam tu na myśli jednego bardzo małego dziecka – 18miesięcznej PannyZ) wiązało się z ogromnym bólem psychicznym (choć serce w dosłownym słowa tego znaczeniu również bolało), niewyobrażalną tęsknotą i po części poczuciem winy i żalem do siebie samej – że mogłam inaczej, że może wtedy w ogóle by mnie tu nie było. Świadomość, że moje córki są z bliskimi, którzy je kochają, którzy o nie zadbają pomagała mi przetrwać kolejny dzień. Każda wideo-rozmowa uruchamiała lawinę łez. Małe rączki dotykające ekranu, przesyłające słodkie buziaki, relacjonujące wydarzenia dnia. Pierworodna zdawała się rozumieć co się dzieje – choć myślę, że wcale nie było jej przez to łatwiej, Drugorodna tej świadomości zdawała się nie mieć – na każdy dźwięk domofonu reagowała “mama”, kładła się na moim łóżku mnie wołając.

Żyjemy w czasach, w których często mamy wszystko, a jak czegoś nam brakuje to idziemy i sobie kupujemy. Dostępność towarów i usług jest bardzo wysoka. Jedno czego nigdy nie kupimy to zdrowie. Nawet w czasach, gdy medycyna jest tak rozwinięta, ciało ludzkie jest nieprzewidywalne. I prawda jest taka, że zdrowia smakujemy, gdy nam go zaczyna brakować.

Dzielna matka

Jedyne na co miałam prawdziwą ochotę w pierwszych dniach pobytu w szpitalu to usiąść i ryczeć – uwolnić te wszystkie nagromadzone we mnie emocje, ten smutek i tęsknotę. Tak bardzo potrzebowałam przytulenia i przyzwolenia na to, by nie być dzielną, by móc okazać własne słabości i cierpienie związane z zaistniałą sytuacją. Czy matka musi być dzielna? Wiedziałam, że jestem tu po coś i dla kogoś, że mój pobyt w szpitalu jest potrzebny, niemniej w niczym nie umniejszało to mojemu wewnętrznemu cierpieniu. Potrzebowałam zrozumienia, a ciężko jest zrozumieć czyjąś sytuację, jeśli samemu się w niej nigdy nie było.

Myślę teraz o mojej mamie. Niemal 13 lat temu została poinformowana, że jej rodzina miała wypadek samochodowy – jej dwie córki złamały kręgosłup, a mężowi pasy bezpieczeństwa wybiły bark. W Wigilię Bożego Narodzenia wypisała rodzinę na własne żądanie ze szpitala, podejmując się opieki nad trzema osobami w gipsie. Ja z siostrą przeleżałyśmy w łóżku bez możliwości nawet skorzystania z toalety przez 6 tygodni. Taty leczenie nie zakończyło się po planowanych 6 tygodniach, tylko rozciągnęło się na długą rehabilitację i kilka operacji w międzyczasie. Tej śnieżnej i mroźnej zimy mama była sama, zdana tylko na siebie. Nikt jej nie pomagał (czasami sąsiad zrobił zakupy). Potrzebowała wsparcia, którego niestety nie otrzymała. Była bardzo dzielna, musiała być – sytuacją ją do tego zmusiła.

Dlatego to takie ważne, by rozgraniczyć te dwa pojęcia – bycie dzielnym nie oznacza nie potrzebować wsparcia.

Pewna siostra zakonna powiedziała niegdyś bardzo krótkie i wymowne zdanie – każdy dostaje tyle, ile jest w stanie udźwignąć. Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy – czy to sprawiedliwe? Bardzo, ponieważ każdy z nas odczuwa to samo – cierpienie, ból, zmęczenie – choć dla jednych sytuacja może wydawać się do opanowania, innych przerasta.

Prawda jest taka, że bycie nie-dzielnym rodzicem jest niewykonalne – nie podołalibyśmy rodzicielskim trudom. Wraz z dzieckiem rodzi się w nas miłość do niego i nadprzyrodzona siła do pokonywania trudności wpisanych w rodzicielstwo.

Kobieta staje się matką nie poprzez fakt posiadania dziecka, lecz poprzez miłość, która uzdalnia ją do relacji opieki, troski i towarzyszenia swemu dziecku.

Podziel się swoim zdaniem i zostaw komentarz.

About Agnieszka Skoczylas

Agnieszka Skoczylas - psycholog dziecięcy i mama 3Panien. Propagatorka rodzicielstwa bliskości, karmienia piersią i zdrowego stylu życia. Instruktorka masażu Shantala. Doula. Blogerka. Udziela rodzicom konsultacji w duchu Rodzicielstwa Bliskości i Porozumienia bez Przemocy (NVC).

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

Na tej stronie są ciasteczka!
Więcej...